Komentarze: 1
Dzień nie był zbyt sympatyczny,poranek zaczął się na izbie przyjęć.Babcia źle się czuła więc zaprowadziłem ją tam.Po przedstawieniu sytuacji pielęgniarką zabrał ją miły i młody lekarz.Usiadłem w poczekalni,na przeciwko mnie siedziała kobieta która była dość zamyślona.Zastanawiałem się dla czego jest tu razem ze mną,wyglądała na zatroskaną lecz nie udręczoną.Pomyślałem że wie że będzie dobrze.Było widać to że była speszona moją obecnością może nawet moim wyglądem.Spotkałem kolegę który był sanitariuszem dopiero moja rozmowa z nim ją uspokoiła,może to że rozmawialiśmy w racjonalny sposób mimo tych okoliczności udzieliło się jej.W każdym razie dopiero po tej rozmowie uśmiech pojawił się na jej twarzy,uśmiech w moją stronę który odwzajemniłem z wielką sympatią i ulgą.Sam byłem zdziwiony ale jedno czego byłem pewien to nasze zainteresowanie się sobą i nawet nie fizycznością a osobowością ponieważ w takich momentach inaczej patrzy się na ten cały świat.Była to dojrzała kobieta podejrzewam że ma rodzinę może dzieci,ja zaś jestem młodym mężczyzną bez zobowiązań ale to miejsce nas połączyło,to co czuliśmy... niepewność czy strach i oczekiwanie na to co będzie dalej sprawiło że czułem że rozumiemy się bez słów patrzyliśmy na siebie i wiedzialiśmy co myślimy.Kiedy już opuściłem to miejsce czułem pewien nie dosyt,brak,zamieniliśmy co prawda parę słów ale to i tak za mało,jestem ciekaw kim jest tak kobieta,tego jak układa się jej w życiu może jest to takie przeniesienie tych trosk na najbliższą osobę jednak i tak jestem ciekaw jej samej.